Indie albo się kocha, albo nienawidzi.
Wydawać by się mogło, że skrajne uczucia się wykluczają, ale w przypadku Indii współgrają one ze sobą. Kolorowe stroje, piękne kobiety, drogie limuzyny i ekskluzywne restauracji przeplatają się ze skrajną biedą, chorymi zdeformowanymi dzieciakami i nieżalną ilością śmieci.
Ulice indyjskich miast mienią się wieloma barwami. Żywe barwy na straganach z odzieżą i materiałami mogą przyprawić o zawrót głowy, różowy, żółty, pomarańczowy, niebieski, wszystkie kolory tęczy.
Ta karuzela kolorów rozpędza się na targach z żywnością gdzie aromat potraw dopełnia obraz ulicy. Feeria barw pieści nasze zmysły i zdaje się nie mieć końca. W Radżasthanie, kolorowe miasta nie są zaskoczeniem, różowe, błękitne i złote. Podróżując przez tę baśniową krainę maharadżów w Jodhpur, Dżodpur, Udajpur czy Dżajsalmer w ciągu chwili możemy poczuć się jak w baśni z tysiąca i jednej nocy. A kobiety nie zależnie od wieku i stanu suną po ulicach w swych zwiewnych szatach niczym Szeherezady.