Na przedmieściach piekła

fezWśród wąskich uliczek Fezu przemykam niepostrzeżenie pomiędzy straganami. Cel już jest wyczuwalny, idziemy za tłumem, którego znakiem rozpoznawczym są pęczki mięty podtykane pod nos. Niemieccy turyści mają jej najwięcej, czy pomaga? Żar leje się z nieba, wszechobecny fetor drażni nozdrza, na nic zdaje się mięta. Idziemy za tłumem, niepostrzeżenie trafiamy do sklepu ze skórami, smród jakby mniejszy. Buty, butki, torebki, paski, różne wzory, kolory jest w czym wybierać.
Zasobność portfela może być jedynym ograniczeniem. przez okno sklepu zaglądamy na podwórko, następnie ciekawskie kroki kierujemy na balkon, szkoda, że jednak nie mamy mięty może by pomogła?
Białe mury potęgują działanie słońca, temperatura dochodzi do 40st C.

Spoglądając w dół dostrzegamy ludzi uwijających się jak w ukropie, to najgorzej opłacani pracownicy.