W Fezie, Marrakeszu, Meknes, w Agadirze czy Casablance, któż tego nie słyszał, wszędzie rozlega się charakterystyczne wołanie. Na sukach, straganach w wąskich uliczkach i na placach, tłoczno, gwarno, pełno ludzi, jedni chcą coś kupić inni sprzedać. Każdy z korzyścią dla siebie, po jak najatrakcyjniejszych cenach. Feeria kolorów, mieszanka czerwieni, pomarańczy, żółci, zielonego i niebieskiego powodują niesamowite wrażenia. mieszanka zapachów, mydła, pachnidła i olejki eteryczne, naturalne ręcznie wrabiane, metodami które od lat się niezmienianą. Mydło arganowe cieszy się największa popularnością, w następnej kolejności kremy oliwkowe, olejki laurowe i różane czy płatki róż do kąpieli. Co tu wybrać na prezent na pamiątkę?
Najciekawiej jest na straganach z materiałami, ubraniami czy choćby butami, wręcz nie można oczu oderwać. Nieco dalej kolejne zmysły pracują z dużym natężeniem, pojawią się zapachy, egzotyczne przyprawy: cynamon, imbir, wanilia, daktyle – złoto Maroka. Kubki smakowe stymulowane są na każdym kroku, odczuwają co i rusz nowe smaki, kolejna ulica, kolejne stragany. Sardynki smażone w głębokim oleju, „wykwintnie” podane w kolorowej gazecie z przed kilku dni, do tego bakłażan i posiłek gotowy. Nieco dalej uczta dla bardziej wymagających, tadżin – z kurczakiem trawą cytrynową, marchewką i porem – wyśmienity, ach te aromaty. Inna wersja na słodko z kuskusem, śliwkami i pomidorami, a wszystko dopełnia cynamon i imbir. Trudno nie wspomnieć o deserach i sokach wyciskanych ze świeżych owoców, o słodyczach tak słodkich jak nigdzie indziej na świecie. I jak tu przejść obojętnie, niczego nie spróbować, nic nie kupić? Zewsząd dobiega „Special price for you my friend” trzeba skorzystać, może to faktycznie gratka, może to cena specjalnie dla nas, może okazja jakich mało?