Milta – muzeum Hezbollahu

milta

Liban to państwo wciśnięte pomiędzy Syrię i Izrael, a sąsiedzi dla tego małego kraju nie są zbyt łaskawi. Co chwile krajem targają konflikty zbrojne. Ostatnie dwie wojny z Izraelem zebrały śmiertelne żniwo po obu stronach granicy. Ale wygrana była po stronie Libanu. Na wzgórzach nieopodal granicy z Izraelem rozciąga się kompleks muzealny Milta. To z tych wzgórz armia Hezbollahu broniła kraju przed napastnikiem i zaciekle atakowała wroga. Obecnym sekretarzem generalny Hezbollahu – „Partii Boga” jest Hassan Nasrallah i to on był pomysłodawcą powstanie muzeum właśnie w tym miejscu gdzie miały miejsce krwawe walki pomiędzy oboma zwaśnionymi krajami.

Hesbollah utworzony w 1982 roku w Baalbek, od początku finansowany przez państwa szyckie Syrie i Iran, stoi na straży nie tylko przestrzegania prawa koranicznego, ale przede wszystkim pokoju.

Muzeum zwane przez niektórych Disneylendem Hezbollahu robi ogromne wrażenie. Zaraz po przekroczeniu, bramy każdy ze zwiedzających (grupa) dostaje przewodnika, który z zapałam opowiada o historii zarówno partii jak i konfliktów zbrojnych z Izraelem. Kompleks podzielony jest na trzy odrębne części, pierwsza, najwyżej położona to wzgórze męczenników, miejsce upamiętniające wszystkich tych, którzy bohaterską śmiercią polegli w obronie ojczyzny i religii. Drugą część stanowi niezwykle przemyślana ekspozycja sprzętu, i ekwipunku, jaki pozostał po armii izraelskiej. Każdy element, hełm, łuska po naboju, buty czy czołg ma swoją symbolikę i opowiada historię tego konfliktu. To rzeczy pozostawione przez wycofującą się armie Izraela, Wszystkie elementy są przemyślane i przemawiające do wyobraźni zwiedzającego. Trzecia część z kolei to miejsce gdzie walczyli żołnierze Hezbollahu. Ciemnymi wąskimi korytarzami, wydrążonymi w skale i usypanymi z ziemi, przemieszczamy się tak jak to robili żołnierze podczas działań wojennych. Przez chwilę możemy poczuć się jak na wojnie, przemykając w korytarzach oglądamy wyposażenie bunkra, miejsca gdzie żołnierze odpoczywali, spożywali posiłki i modlili się. W niektórych momentach towarzyszą nam odgłosy tamtych dni, czujemy atmosferę i napięcie, jakie towarzyszyło bojownikom o wolność Libanu.